Nie żyje Polak ranny podczas zamachu w Strasburgu
IAR / PAP
Dariusz Adamski
16.12.2018 16:55
Zmarł 36-letni Polak, ciężko ranny podczas zamachu w Strasburgu. Postrzelony w głowę, przez kilka dni walczył o życie
Policjanci na jarmarku bożonarodzeniowym, w pobliżu którego zamachowiec zastrzelił trzy osoby PAP/EPA/SEBASTIEN NOGIER
Pochodzący z Katowic 36-letni Bartosz Niedzielski od dwudziestu lat mieszkał wraz z mamą w Strasburgu. 11 grudnia poszedł na koncert do jednego z klubów. Wspólnie z kilkoma znajomymi nie dopuścił, by zamachowiec wszedł do środka. Z raną postrzałową głowy trafił do szpitala. Przegrał walkę o życie.
11 grudnia w Strasburgu doszło do ataku terrorystycznego. Terrorysta otworzył ogień z broni maszynowej do tłumu na jarmarku świątecznym. Zabił trzy osoby, dwanaście innych zostało rannych. Wśród nich był pochodzący z Katowic Bartosz Niedzielski.
Próba powstrzymania zamachowca
"Tamtego dnia Bartek poszedł na koncert do jednego z klubów. Jeszcze zanim koncert się rozpoczął, Bartek razem ze znajomym dziennikarzem z Włoch i dwoma muzykami stali przed wejściem. Wyszli zapalić. Wtedy zobaczyli zamachowca z bronią. Od świadków wiemy, że rzucili się, żeby go powstrzymać. Dzięki nim drzwi zostały zamknięte, sprawca nie wszedł do środka. Inaczej doszłoby do masakry. Byłoby jak w paryskim klubie Bataclan, gdzie terroryści strzelali do ludzi jak do kaczek" - opowiadali w rozmowie z portalem wyborcza.pl mieszkający w Strasburgu Renata i Bogusław Bojczukowie.
Jak dodali, "Bartek ze swoim włoskim kolegą zapłacili za to wielką cenę. Obaj trafili do szpitala. Włoch zmarł w piątek".
"Znany tutejszej Polonii"
Pani Renata powiedziała, że poznała Bartosza, gdy szukała opiekunki do dziecka. "Zależało mi, żeby był to ktoś mówiący po polsku. Okazało się, że Bartek jest osobą znaną w tutejszej Polonii, kilka osób mi go poleciło. I tak się poznaliśmy. Przez pewien czas zajmował się moim dzieckiem i zaprzyjaźniliśmy się" – zaznaczyła.
"Mam wrażenie, że Bartka wszyscy w Strasburgu znali, wszędzie było go pełno. Dwadzieścia lat temu przyjechał tu z Katowic z mamą. Współpracował z Parlamentem Europejskim, był tam przewodnikiem. Oprowadzał wycieczki po mieście. Pracował jako dziennikarz w lokalnych mediach, tańczył w zespole, śpiewał w chórze, organizował Festiwal Komiksu. Był aktywną osobą, otwartą na nowe pomysły, znajomości" - wspominał pan Bogusław w rozmowie z portalem.
Zamachowiec został zabity przez policjantów w czwartek. Do ataku przyznało się Państwo Islamskie.
PAP/dad