Nic bardziej nie podnosiło notowań Władimira Putina niż konflikty wojenne – w Czeczenii, Gruzji, na Krymie – powiedziała portalowi PolskieRadio24.pl Jadwiga Rogoża z Ośrodka Studiów Wschodnich. - Teraz bitwa może rozegrać się o sprawę autokefalii dla Ukrainy, Moskwa straszy bowiem katastrofalnymi skutkami tego procesu, schizmą i rozlewem krwi. Na Ukrainie znajduje się aż jedna trzecia parafii Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego, których utrata może uderzyć zarówno w pozycję, jak i majątek Cerkwi – dodała ekspertka.
Ostatni sondaż Centrum Lewady wskazuje na 20-punktowy spadek poziomu zaufania do Władimira Putina w porównaniu do zeszłego roku. Jadwiga Rogoża (Ośrodek Studiów Wschodnich) zaznacza, że poparcie dla prezydenta spadło do poziomu z 2013 roku – sprzed aneksji Krymu. Analityczka OSW widzi tu dwie przyczyny. - Zużywa się potencjał mobilizacyjny kampanii wojennych na Krymie, w Donbasie czy w Syrii, które przyczyniały się do konsolidacji społecznej wokół prezydenta. Z drugiej strony nadciąga przeciwna fala – kumulacja negatywnych czynników ekonomicznych. Według socjologów realny spadek dochodów Rosjan na przestrzeni ostatnich kilku lat wynosi 11-13%. Katalizatorem niezadowolenia jest wprowadzana właśnie decyzja o podniesieniu wieku emerytalnego, przeciwko której jest ponad 90% rosyjskiego społeczeństwa – podkreśliła ekspertka.
Analityczka stwierdziła, ze władze będą próbowały zatrzymać lub odwrócić ten trend. Z jednej strony mogą podejmować jakieś ograniczone działania socjalne (już wcześniej prezydent zarządził wycofanie się z najdrastyczniejszych zapisów reformy emerytalnej). - Jednocześnie historia ostatnich 20 lat pokazuje, iż największe skoki poparcia dla Władimira Putina zawsze wiązały się z wybuchem konfliktu zbrojnego. Najpierw była to interwencja w Czeczenii, która wywindowała nieznanego szerzej polityka do rangi lidera, potem wojna z Gruzją, wreszcie aneksja Krymu. Władza przekonała się, że sukcesy militarne najskuteczniej przysparzają jej poparcia. Pytanie, czy do mobilizacji społecznej nie zostanie w najbliższych miesiącach użyty konflikt wokół kwestii przyznania autokefalii dla Ukrainy – dodała ekspertka.
Autokefalia i zagrożenie utratą Ukrainy
Jadwiga Rogoża zaznaczyła w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl, że rosyjska Cerkiew, politycy i media przypuściły atak werbalny i propagandowy na Kijów i Patriarchat w Konstantynopolu.
- Rosja rysuje katastroficzne wizje przyznania autokefalii Ukrainie. Rosyjskie media zbliżone do państwa oraz najwyżsi hierarchowie Patriarchatu Moskiewskiego jednogłośnie alarmują, że prawosławie jest zagrożone, że Ukraina i Konstantynopol doprowadzą do schizmy, a proces przejmowania świątyń na Ukrainie od Patriarchatu Moskiewskiego grozi przemocą i rozlewem krwi – mówiła ekspertka.
Rosja, jak stwierdziła, będzie się przy tym pozycjonowała się jako obrońca prawosławia, ostrzegała przed ową przemocą, rozlewem krwi i piętnowała Ukrainę za obrazoburcze działania.
Według analityczki, agresywna narracja rosyjska może być wykorzystana m.in. do odciągnięcia uwagi Rosjan od problemów wewnętrznych. Będzie to o tyle łatwiejsze, iż Rosjanie w większości uważają się za prawosławnych, jednak mają nikłą wiedzę o religii i cerkiewnych zasadach. - W Rosji identyfikacja z prawosławiem jest na poziomie ponad 70 procent, ale ma ona charakter raczej kulturowy. Nie idzie to w parze z wiedzą o doktrynie i praktykami religijnymi (regularnie uczestniczy w nabożeństwach i przystępuje do sakramentów zaledwie 2-5 procent). Szeroka identyfikacja z prawosławiem przy jego płytkiej znajomości może sprawić, że Rosjanie przyjmą propagandową wizję o zagrożonym przez schizmatyków prawosławiu, oferowaną im przez Kreml– dodała ekspertka.
Jadwiga Rogoża zaznaczyła, że w rosyjskiej świadomości Ukraina jest wciąż elementem przestrzeni rosyjskiej, także w sensie kanonicznym. Dlatego skłonni będą przyjąć narrację Kremla, która będzie demonizować autokefalię, akcentować czy wręcz kreować sceny przemocy, podobnie jak to było w przypadku wojny na Donbasie – ocenia Jadwiga Rogoża.
Jak zaznaczyła ekspertka, analiza rosyjskich interesów prowadzi do wniosku, iż użyją one szerokiego arsenału środków dla utrudnienia czy opóźnienia procesu autokefalii na Ukrainie. - Rosja stoi w obliczu utraty Ukrainy także na poziomie religijnym. Dla Ukrainy konflikt z Rosją był początkiem realnej desowietyzacji tego kraju, emancypacji na poziomie mentalności, pewnych praktyk państwowych – stwierdziła ekspertka.
Ponadto, jak zaznaczyła Jadwiga Rogoża, parafie Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej podlegającej Patriarchatowi Moskiewskiemu stanowią jedną trzecią wszystkich parafii rosyjskiej cerkwi. - To przesądza o jej statusie i zamożności, ale jednocześnie daje Moskwie ważne narzędzie wpływu na Ukrainie – podkreśliła analityczka OSW.
W najbliższych miesiącach możemy być świadkami wielu rosyjskich działań, mających zapobiec wymknięciu się Ukrainy z orbity wpływów rosyjskich – stwierdziła Jadwiga Rogoża.
***
Choć patriarcha Bartłomiej nie przyznał jeszcze Ukrainie oficjalnego dokumentu, tzw. tomosu, to synod w Konstantynopolu obradujący w tym tygodniu potwierdził, że trwa proces nadawania autokefalii Ukraińskiemu Kościołowi Prawosławnemu. Takie informacje przekazał egzarcha Konstantynopola na Ukrainie prawosławny biskup Emanuel. Poza tym zdjęto klątwę z ukraińskiego patriarchy Filareta, unieważniono dokument z XVII w. uzależniający cerkiew Ukrainy od Moskwy. Moskwa stanowczo sprzeciwia się planom uniezależnienia się cerkwi prawosławnej Ukrainy.
Z Jadwigą Rogożą z Ośrodka Studiów Wschodnich rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio.pl
dad