Rosyjski rząd dyskretnie finansuje grupę pozornie niezależnych serwisów informacyjnych w Europie Wschodniej. Mechanizm ten pozwala Kremlowi na prowadzenie narracji według własnych potrzeb i "pompowanie" historii, którą są mu na rękę. Sprawę ujawnił serwis BuzzFeed News i jego partnerzy - estońska gazeta "Postimees" oraz Re:Baltica.
Kraje bałtyckie są w tym momencie głównym frontem starć pomiędzy Rosją a Zachodem. Tam właśnie trwa walka nie tyle o tereny i bogactwa, ale o umysły. Rosyjskie media państwowe dzięki sieci tajnych firm powoli rozbudowują swój system portali internetowych na Łotwie, Litwie i w Estonii.
Jak działa schemat używany przez Rosjan?
Rosyjski rząd dyskretnie finansuje grupę pozornie niezależnych serwisów informacyjnych. Portale, o których mowa, prezentowały się jako niezależne punkty informacyjne, ale w rzeczywistości linie redakcyjne były dyktowane bezpośrednio przez Moskwę.
Raul Rebane, znany ekspert ds. komunikacji strategicznej w Estonii, powiedział, że taka aktywność to "systemowe działania informacyjne na obcym terytorium. Innymi słowy - wojna informacyjna". Dodał, że rosyjskie sieci propagandowe w krajach nadbałtyckich działały od lat, ale ostatnio stały się bardziej intensywne.
W krajach bałtyckich dosłownie ściera się żywioł rosyjski i zachodni. Z jednej strony są to państwa należące do Unii Europejskiej, z drugiej zamieszkane przez znaczną mniejszość rosyjską. Nie jest pewne, czy tereny te nie skończą podobnie do Krymu, który został anektowany pod pretekstem ochrony rosyjskojęzycznych mieszkańców.
Baltnews osią propagandy
Na początku października 2014 r. Aleksandr Korniłow - członek Rady Koordynacyjnej Rosyjskich Rodaków w Estonii, organizacji, która oficjalnie zajmuje się prawami mniejszości, np. edukacją w języku rosyjskim, ale jest postrzegana przez agencję kontrwywiadu jako narzędzie polityki zagranicznej Kremla - udzielił wywiadu litewskiemu portalowi informacyjnemu Delfi.lt. W rozmowie poruszył m.in. temat uruchomienia trzech nowych stron internetowych w krajach nadbałtyckich. Wszystkie noszą wspólną nazwę: Baltnews.
Korniłow zapewniał, że są portale niezależne, stroniące od polityki. Mają wręcz zajmować się głównie rozrywką. - Koncepcja - normalny, rozrywkowy, niepolityczny portal - tłumaczył.
Ale rzeczywistość była zupełnie inna. W rzeczywistości strony te były finansowane i kierowane z Moskwy przez jedną z największych rosyjskich państwowych agencji medialnych.
Korniłow na Skypie rozmawiał m.in. z pracownikiem Rossiya Segodnya - instytucji, która prowadzi agencję Sputnik oraz RIA Novosti. Jest również ściśle związana z dawną Russia Today (dziś RT).
Tuby Kremla na Litwie
Tymczasem na Litwie służby wywiadowcze tego kraju, VSD, określiły Baltnews.lt i Sputnik jako kanały, przez które Rosja rozpowszechnia prokremlowskie wiadomości w tym kraju.
"Ich celem jest poszerzenie wpływów Rosji w przestrzeni informacyjnej Litwy, promocja nastrojów anty-zachodnich i kształtowanie opinii publicznej sprzyjającej Kremlowi" - napisał VSD w swoim najnowszym raporcie rocznym.
W raporcie napisano, że w 2017 roku, na zlecenie Rosji, Baltnews i Sputnik zaczęli publikować więcej artykułów na temat statusu polskiej społeczności na Litwie.
"Starali się pobudzić konfrontację etniczną i zaostrzyć stosunki między Litwą a Polską. Publikacje starały się przekonać widzów, że Litwa dyskryminuje lokalną Polonię lub sprawia wrażenie, że Polska nie zrzeka się swoich roszczeń terytorialnych wobec swoich sąsiadów" - czytamy w raporcie.
buzzfeednews.com/pravda.com.ua/onet.pl