Logo Polskiego Radia
Print

Kolejny skandal w Białym Domu. Nagrywano rozmowy

IAR / PAP
Dariusz Adamski 13.08.2018 11:48
Była doradczyni prezydenta USA Donalda Trumpa ujawniła mediom, że potajemnie nagrywała swe rozmowy w Białym Domu
Белы дом Белы дом Photo: pixabay.com/CC0 Public Domain

Omarosa Manigault Newman ujawniła w niedzielę mediom, że nagrała m.in. rozmowę, podczas której została zwolniona przez szefa kancelarii prezydenta.

Ta rozmowa z Johnem Kellym odbyła się - jak twierdzi Manigault Newman - w doskonale zabezpieczonym, specjalnym kompleksie (Situation Room), w którym prezydent USA m.in. spotyka się z przedstawicielami sił zbrojnych i służb wywiadowczych. Ujawniając to, Manigault Newman natychmiast naraziła się na ataki sojuszników Trumpa i ekspertów ds. bezpieczeństwa narodowego.

Część nagrania jej rozmowy z Kellym odtworzono, gdy wystąpiła w programie NBC, promując swą książkę "Unhinged", mającą się ukazać w tym tygodniu. W książce tej - jak informuje agencja Associated Pres - Manigault Newman (Afroamerykanka) kreśli krytyczny wizerunek Trumpa, zarzucając mu m.in. użycie pogardliwego określenia Afroamerykanów podczas nagrywania programu z serii "The Apprentice", w którym ona też wystąpiła. Twierdzi, że wprawdzie nie była przy tym, ale zapoznała się później z nagraniem i słyszała wyraźnie, co powiedział Trump.

Oszerne fragmenty rozmów

Jednak największym echem odbiło się ujawnienie przez nią, że nagrała rozmowę z Kellym. "Kto przy zdrowych zmysłach sądzi, że można potajemnie nagrywać szefa kancelarii Białego Domu w Situation Room?" - napisała na Twitterze szefowa Komitetu Krajowego Partii Republikańskiej Ronna McDaniel.

Manigault Newman przytacza w swej książce obszerne fragmenty tej rozmowy, podczas której Kelly mówił o zarzutach, dotyczących jej uczciwości i proponował rozwiązanie stosunku pracy za porozumieniem stron. Manigault Newman powiedziała, że uznała tę rozmowę za "groźbę" i broniła swej decyzji nagrania jej, a także innych rozmów w Białym Domu. "Gdybym nie miała tych nagrań, nikt w Ameryce by mi nie uwierzył" - oświadczyła.

Biały Dom reaguje

Rzeczniczka prasowa Białego Domu Sarah Huckabee Sanders wydała oświadczenie, w którym oskarżyła Manigault Newman o rażące nieposzanowanie zasad bezpieczeństwa narodowego. Wnoszenie do Situation Room telefonów komórkowych i innych urządzeń umożliwiających nagrywanie jest zabronione.

Eksperci ds. bezpieczeństwa narodowego zarzucają Manigault Newman złamanie zasad i podkreślają, że dopuściła się czegoś bez precedensu.

AP odnotowuje, że Biały Dom próbował już zdyskredytować książkę Manigault Newman. Sanders mówiła m.in., że książka ta jest pełna "kłamstw i fałszywych oskarżeń".

Manigault Newman przez wiele lat była zdeklarowaną sympatyczką Trumpa, jako jego doradczyni broniła go przed oskarżeniami o rasizm. Teraz twierdzi jednak, że Trump ją wykorzystał, że udaje on kogoś, kto jest otwarty na kontakty z różnymi społecznościami, a w rzeczywistości jest rasistą. Manigault Newman przyznała, że czuje się w tej kwestii współwinna "oszukiwania narodu" w zmowie z Białym Domem.

PAP.dad

Print
Copyright © Polskie Radio S.A O nas Kontakt