8 września 1968 r. trwały Centralne Dożynki na Stadionie X-lecia. Na uroczystość przybyli przedstawiciele rządu, dyplomaci, goście z całego kraju i mieszkańcy stolicy. Szacuje się, że znajdowało się tam ok. 100 tys. ludzi. Stojący się na jednej z trybun Ryszard Siwiec najpierw rozrzucił ulotki, a następnie oblał się rozpuszczalnikiem i podpalił krzycząc „Protestuję!”. Był to dramatyczny akt sprzeciwu wobec interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji, rozpoczętej w nocy z 20 na 21 sierpnia 1968 r.
Ryszard Siwiec urodził się 7 marca 1909 r. w Dębicy. Studiował na Wydziale Humanistycznym lwowskiego Uniwersytetu Jana Kazimierza, a po ukończeniu studiów przeprowadził się do Przemyśla, gdzie pracował w Urzędzie Skarbowym. Podczas II wojny był żołnierzem Armii Krajowej. Po zakończeniu działań wojennych nie zgodził się na objęcie posady nauczyciela historii, gdyż nie chciał uczyć młodych ludzi zafałszowanej wersji dziejów. Pracował więc jako księgowy w Spółdzielczej Wytwórni Win.
Nie mógł pogodzić się z narzuconym naszemu krajowi ustrojem komunistycznym, który mordował prawdziwych bohaterów, prześladował Kościół i niewolił umysły. Siwiec pisał i rozprowadzał ulotki pokazujące prawdę o PRL-u, na których podpisywał się jako Jan Polak. Czarę goryczy przelała interwencja wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji, w której wzięły udział polskie oddziały. Pomysł na dokonanie samospalenia zaczerpnął prawdopodobnie od mnichów buddyjskich, protestujących wówczas w ten sposób przeciw wojnie w Wietnamie. Przed wyjazdem do Warszawy napisał testament i nagrał na magnetofon antykomunistyczny manifest zakończony wezwaniem:
Ludzie, w których może jeszcze tkwi iskierka ludzkości, uczuć ludzkich, opamiętajcie się! Usłyszcie mój krzyk, krzyk szarego, zwyczajnego człowieka, syna narodu, który własną i cudzą wolność ukochał ponad wszystko, ponad własne życie, opamiętajcie się! Jeszcze nie jest za późno!
W pociągu napisał pożegnalny list do żony:
Kochana Marysiu, nie płacz. Szkoda sił, a będą ci potrzebne. Jestem pewny, że to dla tej chwili żyłem 60 lat. Wybacz, nie można było inaczej. Po to, żeby nie zginęła prawda, człowieczeństwo, wolność, ginę, a to mniejsze zło niż śmierć milionów. Nie przyjeżdżaj do Warszawy. Mnie już nikt nic nie pomoże. Dojeżdżamy do Warszawy, piszę w pociągu, dlatego krzywo. Jest mi tak dobrze, czuję spokój wewnętrzny jak nigdy w życiu.
List wpadł w ręce SB, żona Siwca otrzymała go po 20 latach.
Ryszard Siwiec zmarł w szpitalu 12 września 1968 roku. Oparzenia objęły ponad 85 procent powierzchni jego ciała. SB rozpowszechniło informację o chorobie psychicznej Siwca, a media nie przekazały o tej sprawie żadnej informacji. Pierwszą wiadomość o samospaleniu podało Radio Wolna Europa w kwietniu 1969 roku.
Pierwszym pisemnym świadectwem opowiadającym o jego proteście była broszura wydana w 1981 r. przez rodzinę zmarłego. 10 lat później reżyser Maciej Drygas zrealizował film „Usłyszcie mój krzyk”. W filmie po raz pierwszy upubliczniono zdjęcia Polskiej Kroniki Filmowej ze Stadionu X-lecia, na których widać akt samospalenia.
W 2001 r. prezydent Czech Vaclav Havel odznaczył pośmiertnie Ryszarda Siwca najważniejszym czeskim odznaczeniem – orderem Tomasza Masaryka pierwszej klasy. Dwa lata później Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski przyznał zmarłemu prezydent Aleksander Kwaśniewski, jednak rodzina odmówiła przyjęcia odznaczenia z jego rąk.
W 2006 r. z okazji narodowego święta Słowacji jej ambasador w Polsce Frantisek Ruzicka wręczył synowi zmarłego przyznany ojcu Order Białego Podwójnego Krzyża.
Źródło: niezalezna.pl/ho