Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Francja dokonały ataku rakietowego na wojskowe obiekty w Syrii. Syryjska telewizja informuje, że celem ataku sił USA był Damaszek i jego okolice. W stolicy słychać było odgłosy potężnych eksplozji. O rozpoczęciu operacji - spodziewanej od kilku dni - poinformował jako pierwszy prezydent USA Donald Trump.
Decyzję o ataku Donald Trump ogłosił w telewizyjnym orędziu do Amerykanów. - Poleciłem siłom zbrojnym Stanów Zjednoczonych rozpocząć precyzyjny atak na obiekty związane z bronią chemiczną syryjskiego dyktatora Baszszara el-Asada - mówił prezydent USA.
To zapowiadany przez amerykańskiego prezydenta odwet za sobotnią masakrę z użyciem chloru w Dumie we Wschodniej Ghucie. "Kilka minut temu wydałem rozkaz precyzyjnych uderzeń na obiekty, które mają związek z produkcją syryjskiej broni chemicznej" - ogłosił prezydent Donald Trump. Tłumaczył, że "takich czynów nie popełnia człowiek. To są zbrodnie potwora". Zaznaczył, że Stany Zjednoczone są gotowe utrzymywać naloty do momentu, aż Syria powstrzyma się od produkcji i używania broni chemicznej.
Amerykański prezydent Donald Trump mówił, że interwencja, to bezpośredni skutek porażki Rosji, która obiecała w 2014 powstrzymać rząd Baszara al Asada od produkcji i używania broni chemicznej. Amerykański przywódca ostrzegł Rosję i Iran, aby zdecydowały, czy nadal wspierają i finansują "zbrodniczy reżim Baszara al Asada, czy decydują się przyłączyć do cywilizowanych państw". Zaapelował, aby nie "kontynuowały tej mrocznej ścieżki".
Donald Trump podkreślił, że Stany Zjednoczone pod żadnym warunkiem nie dążą do stałej obecności w Syrii.
Stanowisko Francji i Wielkiej Brytanii
Brytyjska premier Theresa May powiedziała, że nie było innej alternatywy w przypadku Syrii niż użycie siły. - Wieczorem upoważniłam brytyjskie wojsko do prowadzenia skoordynowanych, precyzyjnych nalotów, które mają zniszczyć infrastrukturę związaną z bronią chemiczną. Ma to odstraszyć reżim Baszara al Asada jej używania - podkreśliła Theresa May w oświadczeniu.
Według komunikatu brytyjskiego ministerstwa obrony, dokonano uderzeń z powietrza na syryjskie obiekty wojskowe w okolicach Homs, gdzie prawdopodobnie produkowane są komponenty do broni chemicznej. W operacji uczestniczyły brytyjskie myśliwce Tornado.
Prezydent Francji Emmanuel Macron napisał w oświadczeniu, że "nie możemy tolerować użycia broni chemicznej, nie może się ona stać "normalną" praktyką."
Putin: USA pogłębiają katastrofę humanitarną w Syrii
Prezydent Rosji Władimir Putin nazwał w sobotę naloty koalicji zachodniej w Syrii "aktem agresji przeciwko suwerennemu państwu". Oświadczył również, że działania USA "pogłębiają katastrofę humanitarną w Syrii" i mogą wywołać nową falę uchodźców z tego kraju.
Putin poinformował, że Rosja żąda pilnego zwołania posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie Syrii. Celem jest - jak to ujął - "omówienie agresywnych działań USA i ich sojuszników".
"Rosja w najpoważniejszy sposób potępia atak na Syrię" - podkreślił. Dodał, że w Syrii "wojskowi rosyjscy pomagają prawowitemu rządowi w walce z terroryzmem".
Komentując naloty dokonane przez siły USA, W. Brytanii i Francji, Putin oznajmił, że dokonano ich bez zgody RB ONZ i "przy naruszeniu norm i zasad prawa międzynarodowego". To "akt agresji przeciwko suwerennemu państwu, które znajduje się na wysuniętej linii walki z terroryzmem" - ocenił.
Oświadczył, iż "jako pretekst wykorzystano inscenizację użycia przeciwko ludności cywilnej substancji trujących", a eksperci rosyjscy, którzy "byli na miejscu domniemanego incydentu" nie znaleźli tam śladów użycia takich substancji.
Oskarżył kraje zachodnie, że "cynicznie zlekceważyły" decyzję Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW), która skierowała do Syrii swych specjalistów, bowiem nie czekały na wyniki śledztwa OPCW.
"Swoimi działaniami USA jeszcze bardziej pogłębiają katastrofę humanitarną w Syrii, przyczyniając się do cierpień ludności cywilnej, w istocie pobłażają terrorystom, którzy od siedmiu lat gnębią naród syryjski, wywołują nową falę uchodźców z tego kraju i regionu ogółem" - głosi oświadczenie rosyjskiego prezydenta, opublikowane przez służby prasowe Kremla.
Putin ocenił, iż obecne wydarzenia, które nazwał eskalacją sytuacji wokół Syrii, "wywierają rujnujący wpływ na cały system stosunków międzynarodowych".
Poparcie NATO
NATO poparło atak rakietowy na wybrane obiekty związane z produkcją broni chemicznej w Syrii. Oświadczenie w tej sprawie opublikował sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. Szef Sojuszu napisał, że ten atak ograniczy możliwości reżimu w Damaszku do przeprowadzania zamachów na Syryjczyków z użyciem broni chemicznej. Jens Stoltenberg dodał, że NATO konsekwentnie potępiało użycie tej broni, bo jest to zagrożenie dla międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa.
"To jest niedopuszczalne i osoby stojące za atakami z użyciem broni chemicznej powinny być pociągnięci do odpowiedzialności" - głosi oświadczenie sekretarza generalnego. Jens Stoltenberg napisał, że Konwencja o zakazie broni chemicznej musi być przestrzegana. "To wymaga zbiorowej i skutecznej odpowiedzi międzynarodowej społeczności" - dodał szef Sojuszu.
Korespondent agencji AFP w Damaszku informował o kilku następujących po sobie wybuchach i nadlatujących samolotach o 4.00 miejscowego czasu. Zaznaczył, że widoczny jest również dym nad północną i wschodnią częścią stolicy.
Państwowa telewizja poinformowała, że syryjska obrona powietrzna zablokowała amerykańsko-brytyjsko-francuską agresję.
W sobotnim ataku na szpital w mieście Duma miało zginąć co najmniej 70 osób, a pół tysiąca miało zostać rannych. O dokonanie ataku oskarża się siły syryjskiego prezydenta, które odzyskują właśnie okoliczne miasta w rejonie wschodniej Ghuty z rąk rebeliantów.
IAR/PAP/dad